Z notatnika wszystkowiedzącego psychologa. Część VI.
Pierwszy post o reformie edukacji cieszył się dużą popularnością. Wzbudził spore emocje i było sporo komentarzy. Zakładałem w nim, że reforma edukacji, to przygotowanie podłoża pod prywatne szkolnictwo, bo to publiczne jest na zbyt dobrym poziomie. Ma być podobnie jak w USA czy Wielkiej Brytanii. Chcesz mieć wykształcone dzieci, to płać. Nie stać cię, to dzieci dostaną byle jakie wykształcenie bez wizji na dobrze płatną pracę. Założenia reformy, to brak obowiązkowych prac domowych i obcięcie od 5 do 20 % materiału. Wiele osób uważa, że dzieci są przemęczone, bo materiału do nauki jest zbyt wiele i jest za trudny. Mam inne zdanie na ten temat. Podskórnie czułem, że cięcia nie będą dotyczyły, tylko absurdów w nauce w szkole (typu rozmnażanie okrytonasiennych), tylko spraw całkiem istotnych. Przyznam się, że nie doceniłem ministerstwa.
Przechodząc do rzeczy. Ministerstwo Edukacji ogłosiła ostatnio prekonsultacje odnośnie zmian w materiale nauczania. Prekonsultacje trwały tydzień i już zostały zamknięte. Króciutko. Przyjrzałem się zmianom w historii dla szkoły podstawowej i zdziwiłem się. Przedstawię tylko te lepsze cięcia ministerialnej cenzury. Tak na oko wycięli około 35 % materiału. Tutaj tylko niewielki ułamek. Założenie jest takie, że dzieci w szkole podstawowej NIE będą omawiały:
- zwycięstwa pod Grunwaldem – (znaczy, że samą bitwę będą omawiały, ale nic o jej wyniku?)
- przykładów szczególnego bohaterstwa Polaków w wojnie obronnej w 1939 r. – Westerplatte, obronę Poczty Gdańsiej, bitwy pod Mokrą i Wizną
- bohaterskich postaw Polaków w ratowaniu Żydów (w zamian jest proponowana ogólna postawa Polaków wobec zagłady ludności żydowskiej)
- przykładów zbrodni sowieckich i niemieckich podczas II WŚ
- po wojnie – oporu zbrojnego wobec Sowietów w szczególności Żołnierzy Niezłomnych.
Nawet nie wiem, co napisać. Przygotowują nasze dzieci do bycia obywatelem UE, bez poczucia przynależności narodowej? Grunwald, Westerplatte, Wizna czy Żołnierze Niezłomni to taki elementarz. Ale, ale….zapomniałem, te zmiany to przecież wszystko z dobrych intencji. W imię troski o nasze przemęczone nauką dzieci. Pamiętajmy o tym, gdy będziemy musieli samemu łatać braki w ich wykształceniu.
Tradycyjnie zdjęcie prac młodszej córki Ani - lat 3 - która nieświadomie zilustrowała systematyczny spadek poziomu wymagań wobec uczniów w naszych szkołach. Wie co ją czeka, więc postanowiła się adaptować.
Link do ministerialnych materiałów. Do poczytania. Praca domowa dla chętnych.